Cześć, Autorze!
Co u Ciebie? Pogoda nie daje się ujarzmić? Ja co drugi dzień zaliczam sztorm i słońce. Mewy zdają się najszczęśliwsze, bo morze wyrzuca na brzeg same rarytasy, z homarami na czele.
Dzieje się. Premiera kolejnej antologii z moim tekstem nadchodzi wielkimi, ogromnymi wręcz krokami! Już zdradzam, co i jak, i kiedy.
Zdaje mi się, że mija już rok od czasu, gdy Magdalena Lytek-Dehiles zaprosiła mnie do projektu związanego z 800-leciem miasta Mikołów. Tekstów wspólnie z innymi wspaniałymi pisarzami napisaliśmy trzynaście. Jest to nasz międzymiastowy prezent na urodziny Mikołowa. Każdy tekst jest o czymś innym, ale łączy je Stara Apteka na Rynku.
Przydałoby się zdradzić coś z zaplecza tego projektu…
Od samego początku chciałam napisać coś o kotach. Pierwsza koncepcja była bardzo mroczna i jak to u mnie bywa – epicka. Musiałam swoje ze sobą przewalczyć, żeby pomysł nie rozrastał mi się w głowie niczym bluszcz.
Drugim wyzwaniem było przypominanie sobie ślónsko godka. Przypominanie, ponieważ okazało się, że w moim domu w Zagłębiu sporo było gwary. Więcej niż myślałam! Tak oto zaczęło się poznawanie mojej rodziny na nowo – zwłaszcza tej ze strony taty, który spędził w Katowicach lwią część życia i w naturalny sposób przemycił do domu naleciałości śląskiej kultury.
Trzecia sprawa to związek. Może to będzie nieco prywaty, ale chcę się tym z Tobą podzielić, bo pisanie nie jest oderwane od życia i czasem musi się ułożyć na nowo w nowych okolicznościach. U mnie był to czas wspólnego zamieszkiwania z partnerem i odkrywanie rytmów życia i pisania w tej zmianie. Mój partner dopingował mnie dzielnie, choć sam musiał rozpoznać to nowe stworzenie zwane pisarką. Doświadczał mnie w mojej ciszy, odosobnieniu, zamyśleniu, gadaniu ciągle o jednym, poszukiwaniu zdań i śmianiu się z rzeczy, które w procesie twórczym zrozumiałe były głównie dla mnie.
Życie z pisarką to z pewnością temat na cały osobny blog.
Tak czy inaczej poradziliśmy sobie i późną nocą wysłałam w końcu gotowy tekst.

Pierwszą reakcją Magdaleny był śmiech, więc liczę na to, że pozostali czytelnicy będą mogli właśnie tego doświadczać.
O czym zatem jest moje opowiadanie? Jego tytuł to: “Koci głos”.
Pela Żur – weterynarka z Sosnowca – odkrywa kocią anomalię, kiedy pewnego jesiennego dnia koty zaczynają przemawiać. Co gorsza demoniczne przesłanie przypłacają życiem, a Pela jak na prawdziwą miłośniczkę kotów postanawia za wszelką cenę uratować czworonogi. Bo co to byłby za świat, gdyby kotów zabrakło? Jaki ma z tym związek bebok i jakie tajemnice Zagłębia oraz Śląska odkryć w Mikołowie? Przygodowa lektura na deszczowe popołudnie odpowie Ci już niebawem, Autorze. Po jej przeczytaniu inaczej spojrzysz na koty.
28 października szykujemy spotkania i celebracje z okazji premiery. Zapraszam i Ciebie! Szczegółami będę dzielić się na Facebooku, ale zaklep już termin i wpadaj do Mikołowa. Wraz z grupą wspaniałych pisarzy zapewniamy świetną zabawę!
Tymczasem życzę Ci równie radosnych publikacji,
m
Nie ma jeszcze komentarzy