indianin i cowboy

Cześć, Autorze!

Jaką wiedzą karmisz się ostatnimi dniami? Mamy do niej dostęp łatwy, jak nigdy. Czego sobie nie wymyślimy, Internet otwiera przed nami bezmiar informacji, opcje kontaktu z ludźmi nawet na drugim końcu świata i podglądania miejsc, do których nie dotarliśmy fizycznie.


Z sentymentem wspominam dni, kiedy zabierałam notes do biblioteki i szperałam w katalogach. Stosy właściwych tytułów czekały na mnie w zaprzyjaźnionych filiach. Szum kartek, zapach papieru i atmosfera skupienia tworzyły symfonię z moim zaciekawieniem.


Znasz to?


Dziś wpadam w bezmiar wiedzy. Ekscytuję się być może bardziej, ale i tęsknię za kolektywnym poszukiwaniem. Na szczęście niesie mnie ten sam głód pogłębiania informacji, a za nimi podąża inspiracja.


Zatoczyłam wielkie kręgi gromadzenia wiadomości i po kilku tygodniach zbliżam się do sedna.


Wszystko dlatego, że w obecnie wystukiwanym na klawiaturze tekście bohaterem uczyniłam Indianina. Najpierw przypomniałam sobie wszystkie filmy z dzieciństwa, a później mowę oscarową, którą Marie Louise Cruz z plemienia Apaczów wykonała w imieniu Marlona Brando. Zdałam sobie sprawę, że o Indianach współczesnych wiem bardzo mało.


Początkowe błądzenie po Internecie przerodziło się w pełne pasji studiowanie. Odezwałam się do stowarzyszeń rdzennych Amerykanów. Z każdą informacją moje zrozumienie rosło, a bohater zyskiwał kolejną warstwę.


Rdzenni mają niebywale bogatą kulturę. Języki i obyczaje, których ilość może konkurować z europejskimi (i to wliczając gwary!). Przynależność do ziemi jest w nich tak silna, jak w naszych przodkach. Podtrzymywanie tradycji w trakcie weekendowych festiwali Pow Wow podtrzymuje symboliczny ogień plemiennych palenisk. Elastyczne podejście do trudności pozwoliło rdzennym przyjąć zachodnie koncepcje religijne. Jednocześnie wieki niszczenia rdzennej kultury przekładają się na dzisiejsze życie. Obumieranie języków i obyczajów, bieda, wysoka przestępczość i postrzeganie rdzennych jako gorszych trwa.


Przedstawiciele plemion od Czirokezów, przez Lakotów po Nawaho mówią zgodnie: “Wciąż tu jesteśmy”.


Te słowa przeszywają mnie na wskroś – swoją prostotą i szczerością. To wyraz potęgi ducha. Oświadczenie mocniejsze niż girlandy słów celebrytów i polityków.


“Wciąż tu jesteśmy”.


W tym punkcie moich researchów zaczęłam się zastanawiać, dlaczego rdzenni tak mnie poruszają? Z tego, co wiem, w moich żyłach raczej nie płynie krew żadnego z amerykańskich plemion. Serce jednak zapala mi się na niesprawiedliwość. Umiłowanie kultur, które nie miały za bardzo szansy przetrwać do dzisiejszych czasów, to paliwo dla opowieści. Czuję, że jest tam wiedza i mądrość, którą, przez ignorancję przodków, musimy odkrywać na nowo. Mam potrzebę sięgać do niej i chociaż sygnalizować jej istnienie, skoro brak mi takiego poziomu ekspertyzy, by nieść ją dalej.


Tak, to moja idealistyczna i może nieco romantyczna strona…

cztery osoby siedzą na murze

W każdym razie, po przeczytaniu tony tekstów, obejrzeniu reportaży, przyszedł czas na rozrywkę. Lubię obłożyć się wiedzą, a później zanurkować w empatię, by przekazać jak najlepszy obraz świata moich bohaterów.


Szukałam czegoś dobrego jakościowo i tak trafiłam na serial: “1883”. Przez kilka dni oglądałam zmagania europejskich osiedleńców, którzy na nowy dom wybrali Oregon. Serial pokazuje ich jako ludzi poszukujących swojego miejsca, niegodzących się na życie pod jarzmem tyranów. To marzyciele, którzy wyprawili się na drugi koniec świata bez przygotowania, bez znajomości ziemi i zagrożeń. To też ludzie, którzy, mimo przeciwności, idą naprzód.


Na ich nieszczęście przemierzana ziemia miała już swoich mieszkańców. I nie mówię tylko o wilkach czy grzechotnikach, ale o plemionach, które słynęły ze swojej waleczności.


Taylor Sheridan postarał się, by w jego dziele oddać rdzennym sprawiedliwość. Powiedział zresztą: “Nie ma chyba innej grupy społecznej, przedstawionej w amerykańskim kinie bardziej mylnie, niż rdzenni Amerykanie. Jeśli tylko mogę ten wizerunek poprawić i przedstawić go zgodnie z prawdą historyczną, zrobię to”.


Dlatego właśnie na plan zaproszono tubylczych konsultantów, użyto tradycyjnych artefaktów, a obyczaje przedstawiono z autentycznością. Dzięki temu poznajemy technologię, medycynę i wymiar sprawiedliwości mieszkańców tamtych ziem, i to z różnych plemion.


Fabuła jest prowadzona na tyle dobrze, że podbiła nie tylko moje serce i wyobraźnię, ale i dała mi do myślenia. Uzmysłowiłam sobie, że historia była świadkiem bardzo pierwotnego procesu: mocniejszy pokonał słabszego.


Cywilizacja Europy zetknęła się z kulturą Ameryki i pokonała ją. Jeśli odłożymy na bok chciwość, arogancję i kult władcy, zostaniemy z obrazem ludzi przeciw ludziom. Odmienny postęp cywilizacyjny doprowadził do powstania różnych technologii, a to z kolei poskutkowało pokonaniem słabszego.


Tu moja chęć oddania sprawiedliwości rdzennym nieco się uspokoiła. Przestałam chcieć prowadzić lud na barykady. Nabrałam dystansu, tak bardzo potrzebnego, by pisać. Zabieram się więc do dalszego uderzania w klawiaturę i mam nadzieję, że swoim wywodem zachęciłam Cię do researchów, a może nawet i do zainteresowania się tubylczymi Amerykanami.

Z zapalonym sercem,
m

P.S. Pierwszy kadr pochodzi z serialu “1883”, drugi z “Rdzenni i wściekli”. Polecam obydwa.

Podziel się z innymi

Komentarz

  1. Rzadko spotykam teksty, które tak doskonale łączą bogactwo informacji, klarowność przekazu i pasję autora, tworząc harmonijną całość, która nie tylko edukuje, ale także inspiruje do głębszego zanurzenia się w danym temacie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *