Cześć, Autorze!
Zresetowałam się. Wycieczka dobrze mi zrobiła, towarzystwo było nieocenione, rozmowy o pisaniu i książkach wybudziły mnie z zimowego letargu. Zanim jednak wyruszyłam na wycieczkę, udałam się na spotkanie Rozpisanej Łodzi. Siedzenie z innymi twórcami, by popracować nad swoim tekstem, a później go odczytać i przyjąć informację zwrotną jest wspaniałe! W trakcie spotkania poruszyliśmy wątek różnicy między literaturą piękną a gatunkową.
To rozróżnienie wraca do mnie ostatnio dość często, więc już się nad tematem pochylam.
Na jakim etapie myślenia o tym jesteś, Autorze? Co do Ciebie przychodzi? Kroczysz w swojej pisarskiej podróży drogą pięknych zdań czy emocjonujących fabuł? (Nie, wcale nie uważam, że one muszą być dla siebie kontrastem, ale używam go tutaj jako punkt zaczepny do pytania.)
W którymś momencie tworzenia przychodzi ta refleksja.
Moje doświadczenie jest takie, że serce ciągnie w literaturę piękną. Bo wiesz, tam można wyrazić tak wiele głębi. Wychuchać każde zdanie. Przekazać piękno świata i życia. Blaski i cienie. Uwielbiam przecież Prousta (czy wspominałam o tym?). Kiedy wchodzę do biblioteki, najpierw zwracam się do klasyków i dla samej frajdy obcowania ze zdaniami, czytam wyrywki.
Pasjonuje mnie geniusz wyobraźni. Wnikliwe spojrzenie w życie przekute w zdania, z których czytelnik może wynieść oceany skojarzeń. To bezdenna inspiracja i na dodatek ponadczasowa.
Jednakże…
Uważam, że trzeba być ze sobą uczciwym i zaakceptować historię, którą opowiadamy.
Moja historia toczy się wokół mafii.
Oczywiście, że można napisać to pięknymi zdaniami, lirycznie, ale ten świat rządzi się konkretnymi zasadami. Jest brudny, pełen krwi, koszmarów i decyzji: zabij lub daj się zabić.
Mogłabym przez 150 stron prowadzić dywagacje nad życiem (uwierz, potrafię) zanim Nana Conucci wykona zlecenie, ale ile byłoby w tym przyjemności dla czytelnika?
Prawda jest taka, że czytelnik dobrze wie: mafia to fabuła sensacji i akcji.
To niewypowiedziana obietnica, która mnie z czytelnikiem łączy. Kod, który mamy zapisany głęboko i którego być może jeszcze nie potrafię przełamywać. Dostrzegam nieraz perełki, które mimo zaskakującej formy dopełniają obietnicy.
Dziś potrafię postawić na szczerość – ze sobą, z historią i z czytelnikiem.
Piszę o zabójczyni. Jej świat nie jest łatwy, a ponadto szarpią nią wewnętrzne demony.
To się nazywa. To jest gatunek. Pogranicze sensacji, thrillera i psychologii.
Czy gatunek to stopień niżej niż literatura piękna?
Nie uważam tak. Zmieniły się powody, dla których piszemy. Czytelnicy również sięgają po książki z innych pobudek. Najczęściej kieruje nami potrzeba przyjemności. Jeśli za przyjemnością stoi dodatkowo mądrość, refleksja – coś, co pomoże czytelnikowi się rozwinąć – to tym lepiej.
Warto doceniać tu inny rodzaj użycia inteligencji: na budowanie misternej fabuły lub cyzelowanie zdań. No, powiedz, czy to nie brzmi równie zacnie?
W której grupie się czujesz? Może masz taki rozdźwięk, jak ja?
Pamiętaj, że zawsze jestem Ciebie ciekawa.
Inspiracji i wytrwałości!
Pisarka gatunkowa (jak na razie),
m
Nie ma jeszcze komentarzy