autorka trzyma książkę

Cześć, Autorze!

Jak się miewasz na tydzień przed Gwiazdką? Choinka już jest? Tli się ciepło w sercu? A może nie obchodzisz Świąt i planujesz właśnie wypad na tych kilka dni w wymarzone miejsce?


U mnie przygotowania pełną parą, ale znalazł się też czas na refleksję. W tym roku przecież zaszło tak wiele zmian w moim życiu i zależało mi, by je nieco podsumować. Tak, chciałam też mocniej je zaznaczyć, bo wiele wniosły, a nawet nadały kierunek dalszym moim planom.


Jak już wiesz, piszę od zawsze. Dawno temu snułam pierwsze bajki na dobranoc dla mojej starszej siostry, później odkrywałam magię maszyny do pisania, robiłam rysunki do moich bajek, aż w końcu odważyłam się na bardziej dojrzałe opowieści. Myślę, że jakieś dwadzieścia lat temu pierwszy raz pomyślałam, że chciałabym kiedyś wydać książkę. Wiele się działo przez ten czas, musiałam zaopiekować się sobą, swoją wewnętrzną równowagą i tobołkiem doświadczeń, ale do pisania wracałam.


Mówiłam już, że pisanie nigdy mnie nie zawiodło.


Zaschnięty atrament w piórach zawsze pozwalał się wypłukać i błękitne wyrazy zapełniały kolejne kartki zeszytów. Klawiatura także współpracowała, a internet podsunął niespodziewane współprace i twórcze projekty.

kot i notatnik

Kilka razy próbowałam zrozumieć rynek wydawniczy, jednak widać nie byłam gotowa, ponieważ albo brakowało mi źródła informacji, albo byłam w niewłaściwych miejscach.


W tym roku nastąpił przełom.


To naprawdę dla mnie ważny moment w życiu, bo wszystkie starania, próby i poprawki opłaciły się.


Inkubowałam jako pisarka. Marzyłam o realnej książce, która trafi w ręce nieznanych mi osób. Bardzo chciałam, by zmyślone przeze mnie postaci mogły zostać poznane przez czytelników.


Nie spodziewałam się zupełnie, jak wpłynie na mnie ziszczenie tego marzenia.


Dziś widzę, że przebudziłam się. Z tym spełnionym marzeniem wszystko wskoczyło na właściwe miejsce, jakby tylko czekało na tę chwilę. Przed sobą widzę solidnie wybrukowaną drogę – budowałam ją przez te wszystkie lata i teraz mogę sunąć gładko.


Czuję się też tak, jakbym odzyskała ręce. Wiesz, co mam na myśli? W baśniach czasem bohaterka traci ręce, ale za sprawą wytrwałości i dobroci odzyskuje je w jakiś magiczny sposób. Dokładnie takie mam wrażenie, dlatego też teraz wiem dokładnie, co robić i jakie decyzje chcę podejmować. Życie zdaje się prostsze.


Jeśli jesteś wciąż na etapie marzeń, to chcę Ci powiedzieć: trwaj. Rób swoje. Być może to jeszcze nie ten moment, może dzieci albo finanse zatrzymują Cię przed poświęceniem się tworzeniu. Utrzymuj jednak kontakt ze swoją kreatywnością. Przepłukuj pióra, zaglądaj do starych tekstów. Szukaj kręgów pisarskich. Wiedz, że Twój umysł pracuje – dojrzewa, układa sobie, filtruje świat i doświadczenia. Inkubujesz. I przyjdzie ten czas, kiedy ockniesz się w swoich potencjałach i wszystko stanie się proste, oczywiste.

Tego Ci życzę w nadchodzącym Roku, Autorze.
Z głębi serca.

m

Podziel się z innymi

2 komentarze

  1. No dzięki za te życzenia Magda, bo ja właśnie czuję się takim „nieuruchomionym” autorem 🙂 ale czasem coś tam skrobię, teraz przyszło mi go głowy, że mógłbym wysłać Ci jedną rzecz, którą naskrobałem jakieś 4 lata temu – nie jest długie bardzo, kilka stron, opowiadanie o jednej wyprawie w góry, której dane mi było doświadczyć… no napisz, czy masz ochotę probować czytać moje calonocne wtedy wypociny 😉 Mogę to zareklamować tak, że jedna pani w naszym klubie morsowym (który zorganizowal tę wyprawę) napisała, że to jakaś „szokowirówka” i że powinienem absolutnie pisać, a ja widzisz przez te cztery lata to co napisałem… co kot napłakal ;-;

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *