Cześć, Autorze!

Znasz ten stan, kiedy czegoś bardzo chcesz, ale świat i los, i kto wie, co jeszcze, zdają się po prostu nie składać?


Pisałam niedawno o realistycznym podejściu do życia. Tutaj zdecydowanie też się przydaje… o czym sama zapominam.


Mam strusia pędziwiatra w sobie. Łączy się z wewnętrznym perfekcjonistą. Jak już obiorę cel, to chcę się u niego znaleźć. Już! Natychmiast! I na 100%. Mam wielkie wizje, że wszystko idzie cudownie i po mojej myśli. Nawet, jeśli pojawiają się przeszkody, to skaczę nad nimi jak preriowy króliczek.


Nic mi nie straszne!


A potem budzę się umęczona, bo właśnie ile można skakać i lawirować. Przeszkód jest za wiele, cel się oddala. Myśli w głowie się mnożą, niezadowolenie z siebie rośnie.


Bez sensu.


Wszystko zaczyna się w głowie i spojrzeniu na świat.


Z wiekiem wydaje się, że łapiemy coraz więcej dystansu, wprawy i lekkości. Ja na pewno się uelastyczniłam i ufam swojej umiejętności spadania na cztery łapy.


Pobieram od świata kolejną naukę: nie wszystko naraz.


Jest w tym sporo mądrości, bo kiedy biorę na siebie zbyt wiele planów, projektów i nawet marzeń, żadne z nich nie może wybrzmieć, do żadnego nie mam serca i frustruje mnie stanie wobec nich w miejscu.


Zdarza się również, że pomocne osoby, dzięki którym miałam do celu wręcz doskoczyć, też mają swoje przeszkody. Samo życie.

Jak bardzo odległe od życia stworzyliśmy podejście: wszystko na już, za pomocą jednego kliknięcia. Zdaje się ono wykładnią obecnego społeczeństwa Zachodu i męczy nas kolektywnie.


Bierzemy kredyty, żeby już kupić i mieć. Godzimy się na byle wydawcę, żeby znaleźć się już na półkach. Podpisujemy umowy natychmiast, zamiast skonsultować się z prawnikiem. Wrzucamy posty, by otrzymać już-reakcję.


Życie, a pisanie tym bardziej, to sztuka warzenia. Pyrkoli pomalutku. I do wszystkiego dojrzewa w swoim czasie.


Po pierwsze potrzeba czasu, by zrozumieć, co chce się pisać. Jak. Po co. Zyskać dystans do swoich tekstów, by móc je poprawiać i przepisywać. Więcej dystansu, żeby poprawiać mogli je inni. Potrzebujemy dojrzeć, by mówić solidne: “Nie”, by współpracować z  właściwymi ludźmi.


Może masz już w szufladzie gotowy tekst. Bardzo chcesz zobaczyć go już w księgarni. Głęboko wierzysz, że właśnie tym podbijesz serca czytelników. Wydawca jednak się z Tobą nie zgadza. Nie ma przestrzeni, zapotrzebowania. To nie ten czas.


Weź głęboki wdech i wypuść powietrze.
Pozwól sobie jeszcze dojrzeć. Szlifuj warsztat. Ucz się. Działaj nad swoją pasją, bo to ona przynosi Ci uśmiech w oczy. To poprzez nią przytulasz swoją duszę.


Być może coś innego wymaga Twojej obecności i działań w świecie nietwórczym. Sprawdź. Zaopiekuj się.
I ufaj, że Twój czas nadejdzie. Bo nadejdzie, ja wiem.

Życzę Ci cierpliwości i dystansu.

m

Podziel się z innymi

Nie ma jeszcze komentarzy

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *