kartka z napisem: "tu miało być zdjęcie ale nie chciało mi się"

Cześć, Autorze!

Jak tam u Ciebie? Skwar czy strugi deszczu? Działasz? Może ulegasz pogodowym zmiennym, a Twój humor razem z nimi? U mnie dość stabilnie, choć wakacyjne wibracje rozpraszają. Miałam napisać coś mądrego, więc tu jestem, ale prawda jest taka, że po głowie chodzi mi jedna myśl.

A co, jak się nie chce?

Bo czasem po prostu tak jest, prawda? Pomysł jest świetny, przygotowanie na sto procent, być może nawet odbiorcy czekają, a nam się nie chce. Bo słońce świeci, bo morze szumi, bo przyjaciele zapraszają, bo w pracy działo się sporo, bo dzieci domagają się uwagi, bo milion spraw nagle wypłynęło. Tęsknota za cichym kątem i przelaniem myśli na papier jest, ale nie sposób się przemóc.

To przecież jeszcze nie prokrastynacja. I warto to odróżniać, żeby nie wywoływać niepotrzebnego poczucia winy.

Czy piszę o tym, bo nie chciało mi się pisać tego listu?
Tak!

Jestem z Tobą szczera i nikogo nie udaję. Nie piszę na akord i nie jestem robotem. Wynalazłam za to sposób, który mnie się sprawdza: mówienie o tym, co naprawdę we mnie jest. Tym razem pojawił się brak chęci.

Spacerowałam dziś po Londynie, odkryłam wspaniały sklep z japońskimi pysznościami, zajrzałam do kapliczki straży pałacowej, przyglądałam się barwnym kwiatom w parku i wiewiórkom porywającym orzeszki. Słońce świeciło, wiatr mnie studził. Spacer zamienił się w całą wycieczkę.
Widzisz więc, że nie chodzi zupełnie o to, że zabrakło mi serca do napisania listu. Po prostu świat mnie wezwał, cieszyłam się nim. Ciało się zmęczyło, głowa najbardziej łaknęła ciszy.

 

Wiedząc, że chcę napisać ten list do Ciebie, postanowiłam się przechytrzyć. Mam to szczęście, że mogę sama zadecydować o temacie, który tu poruszę. Jeśli jednak naciskają Cię terminy albo oczekiwania przełożonych czy plan fabuły, to spróbuj poszukać tych partii, które na ten “nie-chce-mi-się moment” wydadzą się możliwe do wykonania.

Kompromisy są też fajne. Napisać troszkę i obiecać sobie dokończyć następnego dnia. Uszanować obietnicę i się z niej wywiązać! To konieczne.

Jest jednak jeszcze to jedno… Podarowanie sobie tego, co potrzebne.
Chwila ciszy. Herbata. Zabawa. Zakupy.

Co Ci gra w duszy. Czego potrzebuje Twoje wewnętrzne dziecko? Bo w sumie o to tutaj chodzi. Chwilka zatroszczenia się o nie może zdziałać cuda. Wyciszone wewnętrzne dziecko przestaje domagać się spełnienia zachcianek. Balans sam wypływa.

Teraz zdecydowanie pisanie tego listu przynosi mi frajdę. Moje wewnętrzne dziecko jest zadowolone. Wiem też, że zadanie wykonane, a ja mam jeszcze czas, by wypić w spokoju kawę i nacieszyć się swoim towarzystwem.

Pisania zintegrowanego z życiem…
Tego Ci dziś życzę, Autorze.

m

Podziel się z innymi

Nie ma jeszcze komentarzy

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *