blat biurka z notesem, kawą i ciastkiem

Cześć, Autorze!

Co myślisz o nowym? Nowy dokument, nowy rozdział, nowy pomysł, nowa strategia pisania w ogóle… Sporo jest nowości w trakcie pisania. Mózg truchleje na to hasło, bo nowe oznacza, że mapa działań jeszcze nie została opracowana i trzeba się wysilić. O ile łatwiej zjeść kawałek czekoladowego tortu i zalec na kanapie przy wciągającym serialu!


Tak oto otwiera się puszka wymówek, oporów i prokrastynowania.


Pójście za tym, co wysypuje się z puszki do trenowanie lęku, pesymizmu. Podcinanie sobie skrzydeł.


Oczywiście biorę pod uwagę, że czasem opór sygnalizuje potrzebę odpoczynku albo samego przebodźcowania. Zachowaj tu jednak czujność, nie daj się zwieść. Poznawaj siebie i na tej podstawie decyduj, czy coś jest już o jednym zadaniem za dużo, czy to tylko strach.


I co z tym dalej zrobić?


Umilać sobie.


Opakować nowe w przyjemne. Może lepiej się dziś poczujesz z nowym notesem w rękach? Może potrzebujesz towarzystwa ludzi w trakcie pisania i kawiarnia okaże się wspaniałym miejscem. Może research roznieci na tyle ekscytacji, że chęć przelania myśli na papier przełamie lęk przed pustą stroną.


Szukaj. Baw się. Korzystaj z umysłu dziecka. Ba! Nawet poobserwuj dzieci, jeśli możesz. Nad wieloma działaniami się nie zastanawiają. Sięgają, próbują, podejmują wyzwania. Niech Cię to zainspiruje.

zdjęcie białych kwiatów

Dlaczego o tym akurat piszę?

Oswajam lęk.

Mierzę się z pomysłem pisania po angielsku i wciąż unikam podejścia do kartki.

Znajduję wymówki tak logiczne, że wytrącają mi intencję. Na przykład: nie ma sensu teraz zaczynać pisać po angielsku, skoro jestem w rozgrzebanym tekście. Najpierw skończ jedno. Co, jeśli pomysł po angielsku mi się spodoba, a nie będę go w stanie dociągnąć do końca? Cały wysiłek pójdzie na marne i będę musiała zacząć od początku.


Czy mój styl przeniesie się w inny język? Czy znam go na tyle, żeby mój styl mógł się przejawiać? Po polsku lubię przełamywać powiedzenia, ale nie na tyle, żeby zmiana męczyła czytelnika. Znam już swoje odruchy, wycinam bez sentymentów.


Mój logiczny, dorosły mózg działa na najwyższych obrotach. Pomysł o oddaniu tekstu do tłumaczenia nie wchodzi w grę przed podjęciem próby. Czułabym, że złożyłam broń przed wyzwaniem.


Dzielę się tym z Tobą, bo może masz podobne doświadczenia. Siedzisz i kłębisz myśli.


Izolacja we własnej głowie jest o tyle męcząca, że w kółko wracają te same myśli i wnioski. Nic się nie zmienia. Przez bardzo długi czas.


Teraz, gdy podzieliłam się z Tobą moimi przemyśleniami, widzę jak bardzo idą z głowy. Odbierają mi radość tworzenia. Korzystania z drugiego języka, który szczerze kocham. Pozbawiają mnie frajdy poznawania siebie na nowo.


Nie muszę przecież od razu pisać całego opowiadania. Skrawek tekstu już pokaże mi, jak się czuję. Sama zadecyduję, czy w to idę, czy jednak rezygnuję. Zrobię to na podstawie doświadczenia. I będę to pamiętać! Jeśli pisanie po angielsku nie zadziała, to chociaż łaskawszym okiem spojrzę na tłumacza, któremu oddam swój tekst.


Dziel się więc swoimi skłębionymi przemyśleniami. Wpuszczaj radość w swoje decyzje. Ćwicz mięsień rozwiązań i optymizmu. W końcu jesteś twórcą – tworzysz nowe!

Z wiarą,
m

Podziel się z innymi

Nie ma jeszcze komentarzy

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *