Cześć, Autorze!
Jak Ci minęły ostatnie dni? Co robisz? Co planujesz? O czym myślisz?
U mnie czas wytchnienia. Zrobiłam, co mogłam, by zorganizować się na zapas i dziś mogę po prostu siedzieć i gapić się w chmury. Robię to z tym większą przyjemnością, że wiem, jakie wspaniałe korzyści przynosi to mojemu mózgowi. Dawniej myślałam, że to tylko fanaberia, potrzeba resetu. Dziś wiem, że to też czas dbania o synapsy.
Gapię się więc bezczelnie.
W ruch poszły kredki i stare kolorowanki. Nie takie dla dorosłych, bo one stresują mnie detalami. Po prostu stare, dobre rysunki klasycznych animacji, ostrzenie kredek i dopasowywanie kolorów. Jaskółki fruwają, liście lipy szumią za oknem, a ja smaruję po papierze.
Muzyką odcinam się od dźwięków nieprzyjemnych. I siedzę tak sobie na randce z nutami, w ciemności. Zanurzam zmysły, pozwalam sobie po prostu doświadczać. Muzyka to moje ukojenie, nośnik emocji i filtr świata. Rzeczywistość odbieram poprzez częstotliwości, w relacje wchodzę na odpowiednich falach. Moja dusza jest pewnie muzyką.
Umysł zatem odpoczywa.
Ciało karmi się pysznym jedzeniem. Smakuję kolejno owoce – te chrupiące, soczyste i słodkie. Od czasu do czasu przegryzam coś, co wykrzywia mi usta.
Przełykam ciepłą kawę i komponuję ją z ciastem z lokalnej ciastkarni.
Na spacer idę w towarzystwie miłości, by spotkać się z drzewami i trawą. Zaglądam w krzewy, zbieram stokrotki. Przyglądam się psom, które za pan brat mają się z radością.
Na te dni odłożyłam obowiązki, zapomniałam, co to oczekiwania. Odarta z planów, po prostu jestem. I tylko na tym się koncentruję. Balans wraca samoczynnie.
Jest czas na sentyment, więc sięgam po starego przyjaciela Goodkinda i czytam. Nie przejmuję się tym, co jest nie tak. To moja podróż w beztroskę. Cieszę się nią, pozwalam być i witam chwile.
W końcu jest Dzień Dziecka…
Z radością,
m
Nie ma jeszcze komentarzy